Archiwum listopad 2005


ah te wspomnienia! :)
Autor: unsafe
30 listopada 2005, 16:38

A tak mnie naszlo dzisiaj na przeglad zdjec z kompa:) Mam qpe do nauki, ale jakos nie moge sie zmobilizowac. Po ogladnieciu fotek uswiadomilam sobie jak wiele mam wspomnien:) i jak duzo sie zmienilo. Jedno wiem - przyjaciolke to mam na wieki:* ;D

    
        ja                                                                    ja i moja Kasia:*             

 
                     i znowu my;D                              moj brat, ja i moja bratowa na pifku;]

                               

       Image Hosted by ImageShack.us
        kwiatek na mojej dzialce;D
        (kwiatek byl sliczny,ale
         niestety format zdjecia zbyt 
         duzy,aby moc go tutaj
          wrzucic;/)

  
;>
Autor: unsafe
29 listopada 2005, 14:52

Sasiedzi mieszkajacy podemna wala i tluka mlotkami w sufit i rury remontujac te wlasne 4 katy.. a mi tu huczy, buczy i mam dosc tego wiertla, ktore monotonnie powtarza sie co pare sekund. . . Oszaleje niedlugo! Nawet korki w uszach nie pomagaja: A tak poza tym to przypomnial mi sie jeden incydent z tego burzliwego weekendu..

- Czeeeesc Kamila!! (wielka radosc)
- O.. czeeeeeeeesc! (odzwajemnienie wielkiej radosci)
- Juz myslalam,ze mnie nie poznalas! (smiech)
- Y.. no bo ja Cie nie poznalam (ciagle smiech) a kim Ty jestes? (lekkie moje zazenowanie;P)
- No Kamilaaa.. nie pamietasz? (male oburzenie)
- aaaaa.. pamietam!! Tyle lat! To juz chyba 5 rok mija, coo..? (myslac,ze to kumpela z obozu..)
- 5? o_o Niee..gora 2!
- Nie, no cos Ty! 5
 !
- mowie Ci,ze gora 2.
- aaaa.. no tak! Przeciez.. (udajac, ze mi sie przypomnialo:)

Dziewczyna odeszla, a ja przez dobry czas zastanawialam sie kto to byl:> No i doszlam w koncu, choc nadal nie bylam pewna. Kumpela z obozu na pewno nie, bo na ow obozie bylam 5 lat temu;P Ale kogos mi cholera przypominala;> Bylo mi strasznie wstyd, ze Jej nie pamietalam..bo to przeciez siostra mojego poprzedniego chlopaka:> My God. A wstydz sie Kamila, wstydz :

 

Po tym wszystkim...
Autor: unsafe
27 listopada 2005, 23:16

Nie poznaje Cie. Po prostu nie poznaje. Jeden weekend, a tak duzo zmienil. W tym roku nie spedzilam nigdzie Andrzejek. Ty spedziles. Mam nadzieje,ze dobrze sie bawiles. Dreczy mnie jedna mysl. Ze nie ma sensu. Ze juz nic nie bedzie tak jak dawniej. Ja nie mam sil ciagle lagodzic klotni i starac sie robic wszystko, zeby na powrot bylo dobrze. Dziwiles sie wiec, dlaczego nie dawalam znaku zycia.
A wczoraj? Wczoraj zlamales obietnice, tlumaczac sie tym,ze ja swoja tez zlamalam. Bledne kolo. Myslenie dziecka.
(...)Ze niby plotles wtedy bzdury, bo byles pijany? Plotles bzdury na taki temat? I ja mam uwierzyc? Widze,ze klamiesz. Klamstwo czytam z Twoich oczu.
Mam caly tydzien, aby wyciagnac wnioski. Jestem opanowana i spokojna. Nie wariuje, nie placze, nie obwiniam siebie - jak to zawsze. A Ty sie dziwisz. Moze niedlugo zdziwisz sie jeszcze bardziej.

Zobaczymy.

warto?
Autor: unsafe
26 listopada 2005, 23:45

Chcialam,aby ten weekend byl cudowny. Dla Niego. Nawet swoim kosztem. Znioslam jego humory, bylam cierpliwa, usmiechnieta, nie zwracalam uwagi na zlosliwosci. Zrobilam niespodzianke.. ot, taki maly gest, zeby wiedzial, iz kocham. Nie podziekowal, powiedzial, ze nie chce. Przykro bylo.. o tak, bardzo przykro. Postanowilam jednak, mimo chwili zwatpienia, dalej byc przy Nim - przeciez kocham, nie? Powiedzial: 'odejdz' - odeszlam. Wracajac do domu nie czulam nic.. ani zlosci, ani gniewu, nawet plakac mi sie nie chcialo. Nie wyszedl za mna, bo po co? Do domu nie doszlam.

Warto sie starac?