Archiwum lipiec 2008


;(
Autor: unsafe
24 lipca 2008, 22:01

Spotkalismy sie dzisiaj, bo mial oddac mi moj plaszcz, ksiazki mojego taty i gre.. myslalam o tym spotkaniu od rana. Od rana sie pocilam (doslownie - nie wykonujac zadnych prac fizycznych), lazilam z kata w kat (a to trudne, kiedy w domu jest remont). No i kiedy nadeszla ta godzina poszlam w umowione miejsce. Oddal mi wszystko procz ksiazek (bo ciezkie,a on nie mogl wziac auta), przyniesie je mojemu ojcu innym razem. Zapytalam co u niego, mowil, ze nic ciekawego, pytal co u mnie.. powiedzialam, ze dostalam sie na drugi kierunek, ze musze zaczac pisac prace lic, bo do 1 wrzesnia mam oddac promotorowi jej zarys, ze 29 sierpnia mam poprawke z biochemii..Chcial pokazac mi swoja prace magisterska, ale nie mogl jej wziac i  jak bede miala kiedys ochote zobaczyc to mam mu dac znac,  przeciez mialam swoj wklad w jej powstanie.. Chcialo mi sie plakac. Po prostu rozplakac tak przy nim. Zamiast tego pocalowalam go w policzek na pozegnanie, powiedzialam zeby sie trzymal i poszlam. Ledwie sie powstrzymalam, zeby nie wybuchnac rykiem na ulicy.. ale jakos doszlam do domu z wielka gula w gardle..a potem, od razu jak tylko udalo mi sie otworzyc drzwi..eh, no wiecie co. Kiedy sie juz uspokoilam wyciagnelam gre, zagladnelam do pudelka, a tam kartka, na ktorej kiedys on narysowal mnie i siebie, gdzie mielismy pod tymi podobiznami wpisywac sobie punkty.. i znowu sie poplakalam:( kiedy tylko poczulam jego zapach na swoim plaszczu postanowilam sie juz dobic i ryczec dalej.. plaszcz, ktory u niego zostawilam po balu absolutoryjnym.. tak swietnie sie wtedy bawilismy.. Chce uciec od tych pieprzonych wspomnien. Niech ktos mi je wymaze z pamieci. W poniedzialek wracam do poznania, to juz pewne, dluzej tu nie wytrzymam.

 

spotkanie
Autor: unsafe
20 lipca 2008, 12:38

Spotkalam Go wczoraj po 2 tygodniach od naszego rozstania. Bardzo balam sie tego spotkania. Nie wiedzialam co zrobie, jak zareaguje. Bylo ciemno, lalo niesamowicie, burza byla tuz tuz. Szlam ze swoimi znajomymi,a On ze swoimi. Nie zauwazylam Go i On mnie chyba tez nie widzial. Kolezanka powiedziala mi, ze nas wlasnie minal.. a ja obrocilam sie, zeby zobaczyc czy to prawda. Prawda. On odwrocil sie w tym samym momencie. Krzyknelam 'heej!', chwila wahania.. kazalam wszystkim na mnie zaczekac (w tym deszczu!). Podbieglam do Niego i zaczelam nawijac jak taka pojebana (przysiegam, nie wiem co mi sie stalo).. pytalam co tam u niego, ze taka brzydka pogoda, ze jest caly mokry i..nie pamietam co jeszcze. Pierdolilam o wszystkim i o niczym, a On mi nie odpowiadal i tylko tak stal i patrzyl sie na mnie tym wzrokiem. W koncu powiedzialam, ze musze leciec, bo na mnie czekaja i zostawilam Go tak na ulicy. Przez cala rozmowe bylam usmiechnieta od ucha do ucha (co mi sie kurwa stalo?!) , jak tylko sie od Niego oddalilam zaczelam ryczec. Dobrze, ze padal deszcz.

W Jego oczach widzialam wszystko - smutek, zal, zlosc i zdziwienie. Jedyne czego wtedy pragnelam to wpasc mu w ramiona i tulic sie i tulic i tulic... Zamiast tego zachowalam sie tak, jakby nic dla mnie nie znaczyl, jakby byl zupelnie obca mi osoba. Nie wiem dlaczego. Mechanizm obronny?

Meczy mnie od rana ten wczorajszy widok. Te Jego oczy.

 

przypadek?
Autor: unsafe
14 lipca 2008, 00:24

Nie wiem czy to byl przypadek czy co.. ale to sprawilo, ze czuje sie jeszcze gorzej.

Latem lubie spac przy uchylonym oknie. Nie wazne czy pada czy jest to pogodna noc. Nie moglam wczoraj zasnac. Ogladnelam jakis tam film, zrobila sie 3,a moje oczy wielkie jak zlotowki.. No i przewracalam sie tak z boku na bok w nadziei, ze w koncu powieki same sie zamkna. Noc i bezsennosc sprzyja wspomnieniom.. no i zaczelam wspominac jak to bylo jak sie poznalismy, potem jak zaczelo sie psuc i nie wiem dlaczego, ale przypomnial mi sie Jego najlepszy kumpel (W. nigdy nie uzyl slowa 'przyjaciel'). To,ze chyba nigdy mnie nie polubil. Zawsze jak bylismy gdzies z jego znajomymi, trzymalismy sie za rece lub stalismy przytuleni lub chociaz stalismy razem, obok siebie.. Jego Najlepszy Kumpel zawsze mowil 'to co, idziesz W. z nami?' lub 'co teraz bedziesz robil?'. Zawsze swoje slowa kierowal do Niego,a nie do Nas. Na poczatku staralam sie to ignorowac, potem w koncu powiedzialam W., ze jest mi przykro, kiedy Jego Najlepszy Kumpel kompletnie mnie ignoruje. W odpowiedzi uslyszalam, ze jak zwykle cos sobie wymyslam i przesadzam. No to dalam temu spokoj. Do konca nic nie nie zmienilo. I wlasnie wczoraj w nocy pomyslalam, ze w koncu Jego Najlepszy Kumpel musi byc szczesliwy, bo mnie juz nie ma. I kiedy nagle uslyszalam glos Najlepszego Kumpla pomyslalam, ze najzwyczajniej w swiecie zaczynam swirowac. Wstrzymalam oddech i wsluchalam sie w ta nocna cisze. To byla jakas przygluszona rozmowa. Rozmowa Najlepszego Kumpla i .. W. Nic z niej nie moglam zrozumiec, bo byli gdzies daleko. Ale kroki sie zblizaly. I wtedy uslyszalam, ze rozmawiaja o doktoracie, o tym, ze W. chce zostac na uczelni. Serce walilo mi jak oszalale. Nie moglam ruszyc sie z lozka. Przechodzili tuz pod moim oknem i wtedy uslyszalam W: 'ciiiiiiiiiiiiiiiiiiii.......' , potem tylko kroki i w oddali znowu przygluszona rozmowa. Zasnelam dzis o 7. Cala niedziela byla jakims koszmarem. Lalo tak jakby sie jakas chmura zerwala, nie wiedzialam co z soba poczac, chcialo mi sie ryczec, zabralam sie za czytanie 3 ksiazek na raz, zadna mnie nie zaciekawila, probowalam zasnac, ale ja naprwde nie moge ostatnio zmruzyc oka, potem w tej ulewie poszlam do kosciola, zobaczylam tam Jego Rodzicow. Nawet w kosciele powstrzymywalam sie od placzu. Po powrocie do domu mojej mamie zachcialo sie przeprowadzic ze mna powazna rozmowe. Wiem, ze sie martwi, ale ja naprawde nie mam ochoty z nia o tym rozmawiac. Zaraz mi zacznie wywlekac jakies zyciowe madrosci i, ze On nie byl mnie wart. I ze stracilam 3,5 roku zycia - to slysze od Niej codziennie. Wiem, ze nie zmarnowalam tych 3,5 lat. Duzo sie nauczylam. Nauczylam sie kochac i byc kochana. Przezylam bardzo wiele pieknych chwil, ktore juz nigdy sie nie powtorza. Poznalam co to bliskosc, tesknota, pozadanie. Bo to wszystko kiedys bylo. Potem juz bylo tylko oszukiwanie samej siebie, ze to jeszcze kiedys wroci, ze bedzie tak jak dawniej. Musze stanac na nogi, przestac sie uzalac, przestac plakac za kazdym razem, kiedy nadchodzi noc. I nigdy wiecej otwartych okien. Przynajmniej nie tutaj.

A w odpowiedzi na pytania karotki:
Niezbyt czesto spotykam Jego rodzine, ale ostatnio pod byle pretekstem dzwonia do mnie Jego Brat i Siostra.
W. sie strasznie dzieci boi, ale chce je miec..w wieku 33 lat (w wieku 30 ma zamiar sie zenic - tak bardzo ma sprecyzowana przyszlosc) .
Jak se wyprowadze na stancje zabiore ze soba kompa i oczywiscie bede pisac. Tyle tylko, ze staje sie juz monotonna. I nie moge obiecac, ze  to szybko sie zmieni... pozdrawiam;*

---
Autor: unsafe
13 lipca 2008, 00:29

Nie spotkalam Go wczoraj. Ale widzialam M. - dziewczyne, z ktora zerwal 4 lata temu by byc ze mna. I czulam, ze Ona ciagle sie na mnie patrzy. Malo tego, lazila za mna krok w krok:/ Bylo nawet fajnie poki nie przyszedl D. i nie zapytal:

D: czemu Ty tu sama?
ja: bo jestem sama
D: aa. a W. siedzi w pubie X i chleje ze stala ekipa.

Eh.To wystarczylo.Wszystkiego mi sie odechcialo.O 3 bylam juz w domu.Rano obudzilam sie o 7 (bo kurna czemu mam spac dluzej..). Na dzien dobry mum mi powiedziala, ze spotkala mame W. i ta jej powiedziala, ze jej bardzo przykro, ze tak wyszlo. Mojej mamie wcale przykro nie jest, ale jakos sie ciesze, ze ugryzla sie w jezyk i nic takiego jej nie odpowiedziala.. W ogole cala rodzina W. jest teraz dla mnie przesadnie mila, az rzygac sie chce.Potem dostalam zaproszenie na grilla z ktorego nie skorzystalam (dlugo by tlumaczyc dlaczego).

A tak z innej beczki - pilnowalam wczoraj Hanulke:) Dostalam ja na 4h..i nie wiedzialam, ze przy takim malym slodziaku tyle mozna sie napocic!:P a dzisiaj mam zakwasy na..tylku:> od ciaglego zginania sie i wstawania. Bo Hania ma 9,5 m-cy,jeszcze sama nie chodzi i trzeba ja trzymac za raczki, zeby sie nie wywrocila. Kocham to dziecko.
W. bal sie dzieci i nie mogl na mnie patrzec jak siedze z jego kotem na rekach, bo wyobrazal sobie mnie z dzieckiem. Naprawde dobrze zrobilam. Jeszcze troche czasu i sie wylecze..

Hania

---

"(...) Thought I couldn't live without you
It's gonna hurt when it heals too
It'll all get better in time
And even though I really love you
I'm gonna smile cause I deserve to
It'll all get better in time

Since there's no more you and me
It's time I let you go
So I can be free
And live my life how it should be
No matter how hard it is
I'll be fine without you Yes I will ... "

---

dobrze niedobrze
Autor: unsafe
11 lipca 2008, 11:21

Po co ludziom sny? Bylo juz w miare dobrze,a dzisiaj ten sen..i znowu sie mecze:( Nie wiem co zrobie, gdy zobacze Go z inna:(

A rodzice probuja mnie wyslac na 2 koniec swiata. Mysla, ze tam uciekne od mysli. A moze po prostu wtedy im bedzie latwiej, bo nie beda mnie takiej widziec.  

Od srody staram sie zyc aktywnie. W rozmowach w ogole o Nim nie wspominam, gryze sie w jezyk przed tekstami 'a W. to..', 'a z W tamto..', 'bo z W..' . I tak na wierzchu wsrod znajomych trzymam sie dobrze. Nikt o nic nie pyta i chwala im za to. Tylko tutaj daje upust swoim myslom. I brat, choc go tu nie ma, nie wiedziec skad wie co sie tak naprawde ze mna dzieje. Pisze, zebym trzymala sie dzielnie.

Dzisiaj ide do jedynej dyskoteki w moim miescie. Nie bylam tam 3 lata. Heh. Znajac moje glupie szczescie pewnie Go tam spotkam. Bardzo tego nie chce. Bardzo, bardzo.

Bylabym wdzieczna dla blogowiczek z haslami, zeby mi wyslaly te hasla na maila, bo ja kurcze Wszych mailow nie posiadam:( kamcia.m@interia.pl